Najtrudniej pisać o sobie

Od kilku dni przymierzam się do sklecenia paru zdań. Jednak niemoc twórcza rozpanoszyła się tak bardzo, że nawet nie próbuję z nią walczyć. Nie buntuję się przeciwko niej, bo wiem, że najtrudniej pisać …o sobie. Jako, że moje pióro zwykle nie najcięższe, w tym tygodniu zdaje się ważyć niemal tonę, o „zeznania” poprosiłam kilku świadków moich wyczynów sprzed tygodnia. To im oddaję dziś głos a Ciebie zapraszam do lektury.

Relacja pierwsza

„Z seminarium w Falentach wiązałam wielkie oczekiwania i nadzieje. Prawdę mówiąc oczekiwałam merytorycznej, praktycznej wiedzy od najlepszych i pozytywnej energii na realizację swoich planów i zamierzeń. Jedno i drugie otrzymałam, za co jestem bardzo, bardzo wdzięczna.
Jako, że moja droga zawodowa usiana jest ciągłymi szkoleniami, konferencjami, warsztatami, mam całkiem dobry punkt odniesienia. Dlatego czuję się uprawniona do wyrażenia swojej skromnej opinii na ten temat.

Wszystkie warsztaty i wykłady, które odbyły się w Falentach zasługują wg mojej opinii na bardzo wysoką ocenę i uznanie. Dzisiaj jednak chciałabym się skupić na jednym wyjątkowym wystąpieniu, zatytułowanym „Celem życia jest życie z celem” poprowadzonym przez Dorotę Augustyniak –Madejską.

Dlaczego to wystąpienie uważam za wyjątkowe?
Z kilku względów.
Po pierwsze, prowadząca sprawiła, że atmosfera na sali stała się wyjątkowa, już na samym początku pomiędzy uczestnikami w dużej części widzącymi się po raz pierwszy, zostały przełamane tzw. pierwsze lody.
Po drugie, szczególne, zmuszające do refleksji emocje, które Dorota wzbudziła we wszystkich osobach biorących udział w warsztacie (a było ich 55).
Po trzecie, merytoryczna i bezcenna wiedza przekazana w taki sposób, że każdy mógł wziąć coś ważnego dla siebie. Przy takiej liczbie osób tak różnych to prawdziwy majstersztyk.
Po czwarte, perfekcyjnie i wyczerpująco przygotowane materiały dla każdego uczestnika.

Indywidualna praca ćwiczeniowa wymagała refleksji i odpowiedzi na bardzo proste i trudne zarazem pytania, które choć nie tak sformułowane, ale sprowadzające się do zastanowienia nad tym:
Na jakim etapie jestem? Co chcę osiągnąć w życiu? Co jest dla mnie najważniejsze? Do czego dążę?
Gdy uczestnicy warsztatu dokonali takiej właśnie autorefleksji, przyszedł czas na sprecyzowanie bardzo konkretnych, jasnych, rzeczowych i szczegółowych decyzji: co dalej….

Do mnie, w szczególny sposób dotarły informacje, które znałam, i które wydawać by się mogły prozaiczne. Aby osiągnąć zamierzony cel trzeba zrobić trzy rzeczy:

1. Bardzo starannie zaplanować to, co się chce osiągnąć.
2. Skrupulatnie to zapisać.
3. Zrealizować!!!

Dlaczego akurat te słowa tak wielkie znaczenie miały dla mnie? Ano dlatego, iż warsztat został poprowadzony w taki sposób (merytorycznie, emocjonalnie i praktycznie), że tego dnia każde zdanie nabierało szczególnego, wyjątkowego znaczenia.
Zrozumiałam jedno (to znów kwestia niby oczywista), że albo zrealizuję powyższe trzy punkty albo nie osiągnę tego, o czym marzę a moje życie nigdy nie będzie życiem z celem.

Bardzo dziękuję Doroto!”
Iza Jurewicz-Zimny

Relacja druga
„Wszystkie szkolenia na Seminarium dla Liderów w Falentach były bardzo motywujące i wartościowe, ale na szczególną uwagę zasługuje szkolenie Pani Doroty Augustyniak – Madejskiej. To tam wszyscy z nas zdali sobie sprawę jak ważne jest życie z celem.
To doświadczenie było bezcenne. Ponadto jestem przeogromnie szczęśliwy, że podczas warsztatów, które poprowadziła Pani Dorota, zostałem zauważony. Miałem okazję wyjść na scenę i przed całą grupą (55 osób) powiedzieć kilka słów do mikrofonu. To było fantastyczne przeżycie, którego nigdy nie zapomnę. Jestem nieśmiałą osobą, dla której występ przed publicznością jest nie lada wyzwaniem. Pani Doroto, dziękuję za to doświadczenie raz jeszcze!

Warsztaty prowadzone przez Panią Dorotę były dla mnie bardzo ważne, bo uświadomiły mi, że jeśli sami nie zaplanujemy swojego życia, to ktoś zrobi to za nas. To było najlepsze szkolenie w ciągu tych dwóch dni. Wierzę w to, że teraz moje życie będzie przebiegało tak jak je sobie zaplanuje. Moje marzenia, cele mam spisane i wiem, że …

„Skoro pojawiło się marzenie,
to znaczy,
że w moim wnętrzu jest wszystko, aby zmienić je w rzeczywistość”.

Wiedza, którą otrzymaliśmy podczas 2,5 h warsztatów jest nieoceniona, a sposób w jaki została przekazana był niesamowity. Na zakończenie zobaczyliśmy film, który poruszył serca chyba wszystkich uczestników. To było dopełnienie tego 2,5 godzinnego „majstersztyku” w wykonaniu Pani Doroty Augustyniak – Madejskiej.”
Tobiasz Duda

Relacja trzecia

Moje refleksje po Seminarium

Kolejne, bo już XXVI Seminarium dla Liderów CaliVita odbyło się w dniach 20-21 kwietnia 2012. Na miejsce spotkania organizatorzy wybrali Centrum Konferencyjne w podwarszawskich Falentach.
Moja decyzja o udziale w szkoleniu zapadła szybko. Chociaż wcześniej już czterokrotnie uczestniczyłam w Seminariach Zdrowia i znałam podstawy MLM, ciągle jestem na początku drogi do sukcesu. Po przeczytaniu programu stwierdziłam, że oferta tematyczna skierowana jest do mnie.

Z ogromnym zainteresowaniem brałam udział w kolejnych wykładach, które zawierały zarówno znane jak i zupełnie nowe treści związane z preparatami CVI, zdrowiem i profilaktyką, ale i biznesem, jaki można zbudować dzięki zaangażowaniu w MLM.

Szczególne znaczenie miały dla mnie zajęcia zrealizowane w formie warsztatów przez Dorotę Augustyniak-Madejską. Dorotę znam od kilku lat. Wiem, że odnosi sukcesy z CaliVitą, pisze książki, jest entuzjastką i propagatorką zdrowego stylu życia i żywienia. Teraz zobaczyłam w niej także kobietę – wrażliwą i delikatną, a jednocześnie silną i dążącą do Celu.

Temat i motto zajęć prowadzonych przez nią bardzo mnie zaintrygował. „Celem życia jest życie z celem”, to takie logiczne – myślałam, jadąc na seminarium, ale jak to zrobić?
Dorota zaproponowała uczestnikom aktywną formą, kierując się zasadą:

„Co usłyszysz – zapomnisz.
Co usłyszysz i zobaczysz – zapamiętasz.
W czym weźmiesz udział – zastosujesz.”

Ja usłyszałam, zobaczyłam, zapamiętałam i postaram się zastosować to, czego doświadczyłam poprzez udział w szkoleniu.

Widząc reakcje innych uczestników, autentyczne emocje, wiem, że nie tylko dla mnie było to ważne przeżycie. Mam poczucie, że jeszcze lepiej poznałam siebie, swoje potrzeby, pragnienia, marzenia i że jestem na dobrej drodze do ich spełnienia. Każdy ma własną drogę, tempo i czas na ich realizację.

Wiem też, że warto czerpać z wiedzy i doświadczeń Menagerów, którzy zechcieli się tym podzielić z innymi. Ja trafiłam do CaliVity, poszukując rozwiązań swoich problemów zdrowotnych. Znalazłam pomoc, a ponadto poznałam fantastycznych ludzi, z poczuciem humoru, pozytywnym nastawieniem do życia i dobrą energią.

W grupie, która zjechała do Falent czułam się doskonale.
Chciałabym, żeby wyznaczone sobie nowe cele stały się moim życiem z celem.
Jeśli człowiek znajdzie ten główny, podstawowy i najważniejszy Cel, wszystkie inne dopasują się do niego. Ważne jest, żeby wziąć z życia tyle ile można, tak jakby zostało tylko 1 rok do śmierci i żyć prawdziwą pełnią.

Mam nadzieję, że uda mi się pójść za swoim celem. Wszystkim czytelnikom życzę:
„Wierzcie w siebie, a w końcu ludzie uwierzą w was”.

Z serdecznymi pozdrowieniami – Izabella Kwiatkowska

Relacja czwarta
„Wyobraź sobie, że znajdujesz się nad pięknym jeziorem w otoczeniu cudownego lasu. Siedzisz sobie na pomoście… świeci słońce, ptaki śpiewają, a wokół panuje cisza. Nagle przypływa do Ciebie Złota Rybka. Jeszcze przecierasz oczy ze zdumienia, a ona mówi: Mamy tylko pół minuty. Masz tu kartkę. Wszystko co zdążysz wypisać natychmiast spełnię. Czekam 30 sekund. Zabieram zamówienie i znikam. Jutro dostawa. Czas start. Pamiętaj, tylko pół minuty..”

Takim ćwiczeniem przywitała nas na szkoleniu w Falentach, w piątkowe popołudnie, Dorota Madejska. To właśnie ona, jak nikt inny, potrafi zostawić swój ślad w naszych umysłach i w sercach. W moim zostawiła bardzo wyraźny. A w pozostałych uczestnikach szkolenia? Jestem przekonana, że tak. Nie, ja nawet nie jestem przekonana. Ja to wiem.

Hm… no więc proste to ćwiczenie o Złotej Rybce czy nie? Daje do myślenia czy też odwrotnie, jest bardzo łatwe i generalnie nie ma się nad czym zastanawiać? Robi burzę mózgu i wywraca wszystko do góry nogami czy raczej nie?

Jaka jest zatem prawda?

No chyba jednak wcale takie proste nie jest. Kiedy pytałam moich znajomych ze swojego najbliższego podwórka, nie potrafili ot tak sobie odpowiedzieć na to pytanie. Sprawiało im to sporą trudność. Dlaczego? Bo nie wiemy jakie mamy marzenia, bo żyjemy często tak z dnia na dzień, bez jakiegoś określonego celu. A szkoda.

Może więc w końcu zaplanujemy to nasze kochane Życie. Życie pisane przez duże Ż. :) Przecież ono jest takie krótkie. Nie pozwólmy, aby przeciekło nam gdzieś między palcami. Pióro w rękę i piszemy… swoje marzenia, rzecz jasna. Nie cudze, nie sąsiada, a swoje własne. Jak mówi Dorota: Otwórzcie na nowo, może już mocno zakurzony kufer z marzeniami i… do dzieła! Zatem do dzieła. Wszak nie ma celu, nie ma prawdziwego życia! Coś w tym jest… prawda?

Jedno z kolejnych ćwiczeń, jakie zaserwowała nam Dorota to: Uwaga! Napisanie swojej mowy pożegnalnej, takiej, którą chcielibyśmy usłyszeć nad swoimi doczesnymi szczątkami, ale i takiej, którą usłyszelibyśmy, gdyby stało się to dzisiaj. No i znów burza mózgów i znów gorące rozmowy na sali. Od jednej z osób usłyszałam: ”Po co niby mam się zastanawiać nad moim pogrzebem? A co mnie będzie obchodzić co ludzie o mnie powiedzą, kiedy nie będzie mnie już na tym świecie?”.

Hm… no właśnie po to, aby ujrzeć swój prawdziwy cel życiowy, aby nadać głębi swojemu życiu!

Tych zadań jakie mieliśmy do zrobienia było oczywiście dużo więcej. Szkolenie było baaardzo emocjonujące i dało dużo do myślenia.

A na koniec pytanie. Czy warto uczyć się od takich ludzi? Czy warto uczyć się od Madejskich? Pozwólcie, że odpowiem w swoim imieniu. Warto, bo… dzięki takim ludziom jak oni, możemy zmieniać swoje życie na lepsze i to jest w tym wszystkim najpiękniejsze. To właśnie On i Ona :), czyli Darek i Dorota wskazują drogę, pokazują co robić, a czego nie robić, co działa, a co już dawno nie skutkuje. Stoją z boku i wydobywają z każdego człowieka to, co w nim najlepsze. Czyż nie o to właśnie w życiu chodzi…? A tak już naprawdę na sam koniec powiem Wam, że ja ich nazywam sprawną „Brygadą DD”. Mam nadzieję, że głowy mi za to – Drodzy Madejscy – nie ukręcicie. :) Kamila Woźniak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

By continuing to use the site, you agree to the use of cookies. more information

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close