Za to, też go kocham

dochodpasywnymenadzerCaliVitaDorotaAMadejska.jpg

Niedawny widok sunących ulicami (no, może chodnikami) eleganckich gimnazjalistów, czy kwitnące kasztany przypominające o trwających zmaganiach maturalnych, pewnie w niejednym sprowokowały różne refleksje. Odmienne w nauczycielach, inne w rodzicach, rodzicach będących nauczycielami, w byłych nauczycielach.

Co urodziło się tym razem w mojej głowie i duszy?
Otóż, zdałam sobie sprawę, że gdybym została tam gdzie byłam a w oświacie nie zmieniły się warunki sprzed trzydziestu lat (wówczas startowałam w zawodzie), z końcem roku szkolnego 2013/2014, byłabym świeżo upieczoną …emerytką! Na okoliczność związanych z tym przemyśleń przypomniałam sobie, że w zanadrzu, od kilku lat przechowuję ciekawe zestawienie, którego jeden element szczególnie utkwił mi w pamięci (co czeka niejednego etatowca po zakończeniu kariery zawodowej).

Etat, biznes czy MLM.jpg

Choć w Multi Level Marketingu, droga wcale nie jest usłana różami (powinno się mówić raczej o ich płatkach, bo przecież róże kolczaste, że aż), zdecydowanie bardziej odpowiada mi to, co oferuje ta branża (dla tak wielu kompletnie niezrozumiała). Kamila Rowińska (w roku, z którego pochodzi przygotowane przez nią genialne resume, nosiła jeszcze inne nazwisko) pisze o dożywotnim czerpaniu zysków. Dożywocie, dożywociem, ale przecież dochód wypracowany przez nas (niestety nie dzieje się tak w przypadku emerytury) przechodzi na naszych spadkobierców. To jedna z genialnych zalet Marketingu Sieciowego. Za to też go kocham. I to jak!

Powyższy wykres zaczerpnęłam z książki Eda Ludbrooka „Trener marketingu sieciowego”.
Podpis pod nim to: Zbilansowany dochód pasywny – ustaje wysiłek, dochód trwa nadal.
W przypadku emerytury, po ustaniu wysiłku, dochód trwa nadal, tyle, że w większości przypadków, trudno zaspokoić z niego nawet podstawowe potrzeby. W MS, jeśli podejdziemy do sprawy naprawdę mądrze, mamy szansę, że po ustaniu naszej aktywności, wpływy z sieci nie tylko nie będą spadać, ale mogą sukcesywnie wzrastać, czego absolutnie każdemu networkerowi z całego serca życzę.



Tymczasem, zamiast o emeryturze wolę myśleć o czymś bardziej przyjemnym.
Właśnie trwają kwalifikacje do wyjazdu na Hawaje. Do prostych niestety nie należą, ale zostało jeszcze troszkę czasu. Kto wie, może i to marzenie (chociaż nie wiem czy akurat to słowo jest najbardziej adekwatne) sprzed wielu, wielu lat właśnie teraz okaże się osiągalne? Jedna para z naszej grupy już się zakwalifikowała.

SeminariumSukcesuCaliVita.jpg

Walczą jeszcze 4. Nie powiem, że nie chcielibyśmy się do nich przyłączyć. Naturalnie, że tak.



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

By continuing to use the site, you agree to the use of cookies. more information

The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.

Close